Legenda o Mawce

Tam, gdzie góry spotykają się z wodą, a marzenia stają się przygodami!

 

Jestem Mavka, dusza i strażniczka ukraińskich lasów, dbam o przyrodę, przynoszę światu harmonię i dobro.

 

Chcę podzielić się z wami niesamowitą historią. Pewnego dnia wiatr przyniósł mi rysunek dziewczynki o imieniu Vira z Karpat. Przedstawiał on miejsce z różnymi zjeżdżalniami i stawami, pełne ciepła, śmiechu i szczęścia. Na odwrocie zobaczyłam kilka linijek napisanych dziecięcym pismem:

 

"Droga Mavko, wszyscy mówią, że jestem zbyt rozmarzona i wierzę w bajki. A niektórzy wyśmiewają mnie, mówiąc, że w ogóle nie istniejesz. Ale ja wiem, że istniejesz naprawdę. I proszę Cię o pomoc w stworzeniu tego miejsca. Chcę, żeby wszyscy zobaczyli, że marzenia się spełniają".

 

Huk zobaczył, że patrzę na ten rysunek i szczery podpis do niego.

 

– Tylko nie mów mi, że chcesz pojechać w Karpaty z tego powodu, – mruknął Huk, zaglądając mi przez ramię.
– No właśnie – uśmiechnęłam się – szczere życzenia muszą się spełnić.

 

Wtedy podeszła do nas Vodianytsa, z kroplami wody z jeziora mieniącymi się na jej twarzy:

 

– Ale co, jeśli Leśny Czarodziej z karpatskich lasów na to nie pozwoli? Mówią, że surowo chroni tutejsze źródła.
– I nie zawahamy się – odpowiedziałam, czując wiatr wzywający do Karpat.

 

Czarny bocian zabrał nas w Karpaty na swoich wspaniałych skrzydłach. Wśród majestatycznych szczytów, skąpanych w złotym słońcu, spotkaliśmy miejscowego Leśnego Czarodzieja. Jego potężna sylwetka wyglądała jak część skał, a broda opadała niczym potężny wodospad.

 

– Co cię do nas sprowadziło, Mavko? – zapytał.
– Rysunek dziecka – podałam mu list od Viry – Chcemy stworzyć miejsce, w którym góry spotykają się z wodą, a marzenia stają się przygodami.

 

Leśny Czarodziej długo wpatrywał się w rysunek, po czym uśmiechnął się przez brodę:

 

– Zgadzam się. Ale niech to miejsce sławi Karpaty i ich potęgę przed całym światem.

 

Vodianytsa i ja zabraliśmy się do pracy. Południowy wiatr przyniósł ciepło, Vodianytsa obudziła sekretne źródła, a Leśniczy odkrył ukryte wodospady. Woda przepływała między pokrzywionymi pniami, tworząc dziwaczne zjeżdżalnie, a drzewa splatały się w kopułę, chroniąc nas przed wiatrem. Ze szczytu rozpościerały się oszałamiające widoki na Karpaty - niesamowite szczyty, które inspirują i wypełniają. 

 

– Oto prawdziwy cud, - uśmiechnął się Leśny Czarodziej, obserwując naszą pracę.

 

Kiedy mała Vira zobaczyła tę magiczną przestrzeń, jej oczy zaświeciły się ze szczęścia.

 

– Udało ci się, Mavko, - wyszeptała, gdy mnie zobaczyła.

 

Uśmiechnąłam się do niej.

 

– Tak, malutka. Tutaj wszystko jest jak na twoim rysunku.  Teraz to miejsce należy do ciebie i każdego, kto chce poczuć radość i ciepło. Zaproś swoich przyjaciół i przyjdź do nas.

 

Vira była zachwycona, a jej uśmiech był dla nas najlepszą nagrodą.

 

– Jak powinniśmy nazwać to miejsce? - krzyknęła, gdy już miałam wracać do swojego lasu.
– Jak sobie życzysz – odpowiedziałam, wzbijając się w przestworza na Czarnym Bocianie.
– Nazwijmy to miejsce "Mavka", wykrzyknęła Vira, uśmiechając się do mnie.

 

Tak właśnie pojawiło się magiczne miejsce w Bukowelu – Park Wodny "Mavka", gdzie magia lasów ożywa, potęga Karpat spotyka się z nieustępliwością źródlanej wody, a marzenia stają się przygodami.